poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Gdy po raz któryś Panda...

...zauważyła grupkę ludzi przeszukujących jej drzewa, zaciekawiła się. Nastawiła więc uszu dyskretnie i przysłuchiwała się rozmowom poszukiwaczy:
- Ale miało być na azymut...
- A to pamiętasz jak się obliczało...?
- Czemu nie wzięłaś kompasu? 
- Może zobaczmy tego cache z wyspy, a po ten przyjdziemy jak będzie mieli kompas. Zobacz na geocaching jak tam było.
I powędrowała grupka w stronę mostu. Panda zaciekawiona rozmową wystukała w komputer odpowiednie słowa i już następnego dnia zaczęła poznawać swoje miasto z innej strony.


Czasem człowiek chodzi po tym swoim mieście i nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo go nie zna~
Jakiś czas temu, gdy razem z Yae i Dziobakami wracałyśmy z pewnej imprezy, nasza najmłodsza członkini sekty wrocławskiej pod wezwaniem świętego Rukiego od barierek postanowiła nam opowiedzieć o pewnej grze terenowej, w którą ostatnio się wkręciła. Słyszał ktoś może o geocachingu? Ja jeszcze tydzień temu byłam szczęśliwym z życia i wolnego sporadycznie wolnego czasu człowiek (lub parapetem jak kto woli.. tak Kamil, myślę o tobie~)... ech, no właśnie- byłam. Na czym to wszystko polega? Jeśli graliście kiedyś w podchody to geocaching najprościej rzecz ujmując to takie podchody, w które gra cały świat. Trzeba tylko zarejestrować się na tej stronie - http://www.geocaching.com/ , poszukać odpowiednie dla nas zadania i iść w teren by znaleźć małą kapsułkę, w której jest lista, na której trzeba się wpisać i odłożyć kapsułkę na miejsce... i co najważniejsze! Nie pozwolić by wszechobecni mugole zobaczyli co robisz :D Zabawa przednia i można się bawić w prawie każdym mieście na świecie, gdyż jak pisałam ma to zasięg globalny. Panda nie kłamie... czasami, ale w tym przypadku, akurat jej się zdarza mówić prawdę :P Jak w sobotę byłyśmy z dziewczynami szukać cache to dosłownie przed nami w ogrodzie papieskim (mieszkam we Wrocławiu już 5 rok i pierwszy raz tam byłam, chociaż prawie codziennie przechodzę obok~ mówiłam że można tak swoje miasto zwiedzić ^^) tego samego szukała... niemiecka rodzina. Tak, tak, biorę Yae i Dziobaki na świadka. Chociaż ja się przyznam, że najbardziej mi się podoba to całe "udawanie" by się mugole nie skapnęły. Poza tym ta gra jest ciekawa także pod względem antropologiczny, ale o tym Was już nie będę zanudzać ponieważ pewnie wiecie, że moje studia to moja pasją i potrafię nimi zamęczyć każdego XD 
Dziś krótko i informacyjnie, ale chciałam pokazać, że jednak czasem warto wyjść z domu i poczuć się  jak Indiana Jones :P



3 komentarze:

  1. Bosko!! Indiana Jones górą. A nawiasem mówiąc ja podchody zawsze lubiłam, a o tym geocaching nie słyszałam jeszcze. Dziękuję za oświecenie :D Poważnie, może i ja się za to zabiorę. Może narzeczonego namówię. Byłoby fajowo :) A kiedyś razem we Wrocku, gdy odwiedzę rodzinkę to możemy pochodzić też razem :) Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej jestem za XD Sama zauważyłam, że teraz przy każdych moich planach wyjazdowych uwzględniam szukania tych cache w danym mieście ^^

      Usuń
  2. Nawet w mojej miejscowosci sa 2 skrytki, a ja mieszkam na wsi na koncu swiata *-*

    OdpowiedzUsuń